FUTRZANYCH DEKORACJI CIĄG DALSZY
W październiku pisałam już o futrzanych dodatkach w aranżacji wnętrz TUTAJ. Dzisiaj zapraszam na ciąg dalszy. Fuzzy idealnie pasują zarówno do wnętrz w stylu nowoczesnym jak i klasycznym. Nie jest to może najtańsza opcja wizualnego ocieplenia wnętrza, lecz na pewno efektowna.
Futrzane dekoracje są bardzo trendy w tym sezonie nie tylko we wnętrzarstwie, ale również w modzie. W sezonie jesień-zima 2011/2012 projektanci zadbali, aby było stylowo i równocześnie ciepło. Popularne są futrzane wykończenia kapturów, futrzane czapki, kożuchy i buty śniegowce.
Miłego dnia!
Miękką baranicę chętnie zaprosiłabym pod swój dach, ale taka na ten przykład skóra z dzika to już nie- pamiętam wizyty u koleżanki z liceum- pokój jej taty-leśniczego omijałam szerokim łukiem z powodu zapachu unoszącego się z licznej dziczyzny rozrzuconej tu i tam.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)
Bea, w Gdańsku jest restauracja, której dekoracją wnętrz są głowy dzika, poroża itd. Byliśmy tam ze znajomymi i powiem Ci, że wśród takich "dekoracji" straciłam zupełnie apetyt :/
OdpowiedzUsuńPreferuję we wnętrzach futerka, ale najlepiej sztuczne do złudzenia przypominające te prawdziwe. Wszelkie ozdoby w stylu górskiego challet (głowy dziczyzny, rogi, wypchane ptactwo...) - no way! :)
Również życzę Ci miłego dnia!
Dziki jak dziki, jak byłam mała jeździłam do pradziadka Stefana, który miał nad stołek wielki wypchany łeb jelenia, każdy smakołyk mi się tam cofał podczas wizyt i bałam się potwornie. To tak apropos komentarza powyżej.
OdpowiedzUsuńA pokazane przez Ciebie zdjęcia są bardzo ładne i przytulne :)... wiadomo, co ładne kosztuje :)
ja najbardziej uwielbiłam futerka w odzieży, mogą być sztuczne, kot przynajmniej mnie nie molestuje ciągłym obwąchiwaniem:) jak na razie zainwestowałam w rękawiczki z ciciem :))
dobrego dnia:)
Acha! Do poroży mam uraz z dzieciństwa- takie jedno wywoływało u mnie bezsenność w domu dziadków. Zastanawiam nad sztucznymi futrami- czy są tak samo cieplutkie jak te prawdziwe, baranicę akurat lubię, to jedyny wyjątek dla naturalnych futer (możliwe, że to ukłon w stronę góralskich genów, które mam na wyposażeniu w 1/2). Trofea myśliwskie też mnie odrzucają, nawet wizyta w muzeum przyrodniczym dajmy na to w Ustrzykach to mocne przeżycie.
OdpowiedzUsuńhahaha ! jak mój młodszy brat zobaczył w tym ustrzyckim muzeum niedźwiedzia, tego wypchanego to przez kilka dni nic nie mówił. Tak się przestraszył, Rodzice chcieli skracać bieszczadzkie wakacje, żeby z młodym do jakiegoś lekarza jechać :)
OdpowiedzUsuńOla, też bym się bała :)
OdpowiedzUsuńBea, byłam w tym muzeum. Sporo wypchanych eksponatów zgromadzili. Pamiętam olbrzymiego żubra :)
Zastanawiam się jak takie "trofea" utrzymać w czystości? Przecież muszą się potwornie kurzyć... brr.