Chyba najbardziej nie lubię etapu cekolowania, kiedy pył jest dosłownie wszędzie. Najlepiej wtedy na wizytę na budowie zjawić się w białym kombinezonie :)
Karolina, wyburzenia i elektrykę mamy już w zasadzie za sobą. Teraz już "z górki" :) A za chwilę rzeczywiście będzie euforia i nowe zdjęcia na blogu i naszej firmowej stronce! :)
A ja uwielbiam takie poczatki. Przypomina mi to rozrywanie scian mego babcinego domu. Takich krzywych ale niesamowicie solidnych drewnianych bali jakie sie nam ukazaly w zyciu nie widzialam. Te zdjecia sa wbrew pozorom piekne i zwiastuja obietnice :)
I mial calkowita racje.
OdpowiedzUsuń:)
Donata
Dokładnie! :)
UsuńAno tak:) Inaczej się nie da:) Chociaż ja wolę etap następny - wykańczanie, meblowanie:)
OdpowiedzUsuńDobrego dnia Kasiu!
Chyba najbardziej nie lubię etapu cekolowania, kiedy pył jest dosłownie wszędzie. Najlepiej wtedy na wizytę na budowie zjawić się w białym kombinezonie :)
UsuńUuuu... Jak ja lubię takie widoczki. Czarna rozpacz, lamenty... A za kilka miesięcy euforia!
OdpowiedzUsuńKarolina, wyburzenia i elektrykę mamy już w zasadzie za sobą. Teraz już "z górki" :) A za chwilę rzeczywiście będzie euforia i nowe zdjęcia na blogu i naszej firmowej stronce! :)
Usuńpierwsze zdjęcie z wiszącymi kontaktami przypomniało mi nas pierwszy rok w naszym starym domku:)))
OdpowiedzUsuńNa razie wygląda to nieco dramatycznie, ale już niedługo wszystko się zmieni :)
UsuńA ja uwielbiam takie poczatki. Przypomina mi to rozrywanie scian mego babcinego domu. Takich krzywych ale niesamowicie solidnych drewnianych bali jakie sie nam ukazaly w zyciu nie widzialam. Te zdjecia sa wbrew pozorom piekne i zwiastuja obietnice :)
OdpowiedzUsuńJasne, ze tak :). Zwiastują obietnicę i są zapowiedzią czegoś nowego.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
dzieje się :)
OdpowiedzUsuńOj, tak! :)
Usuń