Oba warianty mają swoje plusy i minusy. Wszystko zależy od indywidualnych przyzwyczajeń, potrzeb i wielkości metrażu.
Przeciwnicy otwartej kuchni twierdzą, że takie rozwiązanie zmusza do utrzymania ciągłego porządku. Obawiają się też, że zapach gotowanych w niej potraw będzie długo utrzymywał się w pokoju dziennym.
Natomiast zwolennicy otwartego układu liczą na to, że aneks kuchenny może być bardziej wygodny, większy i ergonomiczny. Open space pozwala na uczestniczenie gospodyni/gospodarza w rozmowach przy stole dając jednocześnie możliwość przygotowywania kolejnych dań.
Według mnie dużym minusem kuchni zaaranżowanych w odrębnym pomieszczeniu jest fakt, że gotowanie przebiega w samotności. Osoba gotująca jest odcięta od reszty domowników i życia towarzyskiego jakie toczy się w salonie.
Obecnie coraz rzadziej spotykam w swojej pracy architekta duże kuchnie jako osobne pomieszczenia. Deweloperzy proponują w sprzedawanych mieszkaniach aneksy kuchenne. Jest to standardowe rozwiązanie ze względu na niewielki metraż mieszkań. Klienci, którym aranżujemy domy także wolą kuchnie otwarte na pokój.
Osobiście preferuję aneks kuchenny i nie wyobrażam sobie innej opcji w moim domu. To dla mnie rewelacyjne rozwiązanie sprzyjające integracji rodzinnej i pozwalające na przygotowywania posiłków razem z gośćmi.
Co Wy na to? Kuchnia otwarta na pokój dzienny: tak czy nie?
Ja jestem jak najbardziej za kuchnią otwartą.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się taka kiedyś... :)
Polecam otwartą.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Zgadzam się, że są plusy i minusy otwartych kuchni. Moja jest otwarta, jednak nie na salon, ale na przedpokój. Ponieważ na ten sam przedpokój otwiera sie również salon, można powiedzieć, że jest to jedna duża przestrzeń. Zalet takiej aranżacji jest mnóstwo, wady niestety też się znajdą: czasami w kuchni wykonuje się prace hałasujące i nie można wtedy po prostu zamknąć drzwi... Zapachy kuchenne są moim zdaniem bardzo atrakcyjne i "domowe", więc zupełnie mi nie przeszkadza, że w każdym zakątku pachnie obiadem.
OdpowiedzUsuńKalina, zgadzam się w 100%. Nic tak nie kojarzy się z domem jak właśnie zapach pysznych potraw przygotowywanych w kuchni.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Kasieńko :) oczywiście, że otwarta kuchnia. I tak najczęściej życie towarzyskie toczy się w kuchni. Tak jak napisałaś jest to rozwiązanie sprzyjające integracji rodzinnej a to dla mnie najistotniejsze i wszelkie minusy takiej aranżacji nie mają znaczenia:). W naszym kuchnio-jadalnio-salonie jest serce naszego domu:)))(ale o tym już było:).
OdpowiedzUsuńPozdrowionka.
Joasiu, jedynym minusem otwartej kuchni mógłby być ewentualnie hałas miksera przeszkadzającego w oglądaniu telewizora w części wypoczynkowej. Nie posiadam telewizora, więc dla mnie jest to rozwiązanie bez wad :)
UsuńIntegracja to podstawa ;)
Do jutra. Trzymaj się ciepło! :)
Tak, tak, tak - mam otwarty aneks kuchenny i nie wyobrażam sobie kolacji z przyjaciółmi, kiedy to ja musiałabym sama przygotowywać jedzenie w kuchni. Teraz gotuję, kroję, mieszam, prowadząc jednocześnie ciekawą konwersację ;)
OdpowiedzUsuńDla większości Polaków, wychowanych w budynkach z wielkiej płyty aneksy kuchenne były dużą nowością. Jak się okazuje po latach zyskały rzeszę zwolenników.
UsuńPozdrawiam :)
A ja mam kompromis pomidzy obiema opcjami :) Kuchnie zamkną podwójne drzwi, które otwarte będą stanowić element dekoracyjny a zamknięte odgrodzą w miarę potrzeb :)
OdpowiedzUsuńTak, to też jest rozwiązanie, chociaż rzadziej przez nas stosowane, bo nie każdy układ na to pozwala.
UsuńUdanego wtorku!
witam, i ja mam otwartą kuchnię z własnego wyboru - mieszkanie mam 35 metrowe, więc...reszty dopowiadać nie muszę. ale minusów szczerze mówiąc... nie widzę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Ania
Aniu, serdecznie witam na DP-blogu.
UsuńW niewielkich mieszkaniach ten układ sprawdza się równie dobrze jak i w dużych. Optycznie powiększa przestrzeń. Problemem może być dość mała ilość blatów roboczych. Walczymy o każdy ich centymetr. Polecam wtedy podblatową lodówkę do zabudowy meblowej.
Pozdrawiam serdecznie!
Tak, jak mówisz, są plusy i minusy... Ja mam otwartą na... korytarz, a korytarz jest otwarty na pokój dzienny, więc jakaś taka hybryda. Nie miałam na to wpływu. Ja tez gotuję przy gościach, bo wszyscy schodzą się do kuchni ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
marta
Marta, ta hybryda, o której piszesz jest też często przez nas zauważana. Część dzienna (open space) obejmuje kuchnię, salon i przedpokój.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja jestem za półotwartą - szeroki otwór wejściowy do salonu, ale jednak niewielka ścianka dzieląca oba pomieszczenia. Można rozmawiać z gośćmi (którzy podziwiają piękną kuchnię, jadalnię, salon... zaprojektowane przez Kasię:), a jednocześnie ukryć kuchenne nieporządki:)
OdpowiedzUsuńA zapachy...dooobry wyciąg, podłączony do komina:)
uściski,
Agata
Agatko, dziękuję za przemiły komentarz. Już nie mogę się doczekać kiedy przyjdzie wiosna i zaczną się prace wykończeniowe Waszego domu :)
UsuńRozglądam się za żółtą torebką :)
Uściski!
Kasiu ja również innej opcji nawet nie dopuszczam !! Wspólne posiłki , rozmowy z gośćmi gdzie Oni popijają herbatkę, a ja przygotowuję ciasto , a zapach bananowego w całym pokoju to istny obłęd !! To moje małe centrum dowodzenia, zawsze dzieciaki na oku , koty , goście.. uwielbiam moją otwartą kuchnię i nawet nie stanowi dla mnie problemu mały nieład wystawiony na oglądanie przybyłych .. Przecież jesteśmy tylko ludźmi prawda ?? pozdrawiam słonecznie :)
OdpowiedzUsuńMoniczko, zgadzam się z Tobą - otwarty układ jest bardzo cenny, gdy w domu są małe dzieci. Można mieć wszystko pod kontrolą. Myślę, że każda mama wie, o czym mówię :)
Usuń"...nawet nie stanowi dla mnie problemu mały nieład wystawiony na oglądanie przybyłych .. Przecież jesteśmy tylko ludźmi prawda ??"
Oczywiście - po pierwsze - jesteśmy tylko ludźmi, a po drugie - mieszkanie to nie muzeum :)
Pozdrawiam serdecznie!
moje życie domowe toczy sie przede wszystkim w kuchni więc jak najbardziej na TAK dla otwartej przestrzeni czy to przy stole na krześle, taborecie czy na podłodze:)
OdpowiedzUsuńp.s. to i tak mało powiedziane -uwielbiam Pani bloga!
Witam serdecznie po raz pierwszy na moim blogu!
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa.
Zapraszam na jutro 6.10 :)
Ja mam kuchnię niby otwartą na salon ale odrobinę domkniętą co tworzy spore okno na salon. U nas imprezy toczą się jednocześnie w obu miejscach. Całość jest tak pomyślana by goście bez problemów mogli sami z niej korzystać bez konieczności pytania co chwilę gdzie co jest. Chyba nawet mi to wyszło bo każdy korzysta z niej bez skrępowania :)
OdpowiedzUsuń, czyli to taka otwarta kuchnia w pełnym tego słowa znaczeniu :)
UsuńO tak to wygląda salon po lewo :P
Usuńhttp://www.tomecki.serwery.pl/cienka/basenji49.jpg
I widok z kanapy w saloonie
http://desmond.imageshack.us/Himg94/scaled.php?server=94&filename=dsc1250v.jpg&res=landing
Wiem wiem kuchnia jeszcze nie skończona jakaś rurka od gazu w korytarzu to się nazywa moja prowizorka jak w całym domu :)
Rzeczywiście jest otwarta, ale jednocześnie dzięki wyraźnemu filarowi pozwala zachować odrębność. Białe fronty, dużo blatów, zlewozmywak pod oknem, czyli tak jak lubię :). Super!
UsuńNo i wszędzie widzę naklejki :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Tak na prawdę to nie jest filar tam go nie ma, to wysoka szafka która jest czymś na kształt spiżarni (ma tylu samo zwolenników co przeciwników). Od strony salonu szafki przykryliśmy płytą kartonowo-gipsową (brakuje jeszcze szafek we wnękach i dostawianego stołu który tworzyłby barek pod wysokie krzesła. A blatów musi być dużo bo mam zwyczaj składania naklejek podczas gotowania obiadu.
UsuńKuchnie mam otwartą na salon , tak miało być ,( jak najmniej ścianek działowych:))
OdpowiedzUsuńmoże to zależy od powierzchni jaką się ma do dyspozycji.
Gabrysiu, myślę, że to chyba zależy od przyzwyczajeń. Klienci, z niewielkimi mieszkaniami preferują aneksy, ale właściciele dużych domów, którzy jak najbardziej mogliby sobie pozwolić na wyodrębnienie kuchni wcale nie chcą tego. Po prostu open space górą! :)
UsuńJutro skontaktuję się w sprawie Good day!
Pozdrawiam serdecznie!
Ja też jestem za ideą wspólnego gotowania! Dobrego tygodnia dla wszystkich :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie jestem na wtapie burzenia wszystkich ścianek działowych jakie tylko są w mieszkaniu:)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że dobrze robię
pozdrawiam, Anna
Aniu zbyt mało wiem, aby się szczegółowo wypowiadać. W każdym razie trzymam kciuki!
UsuńPozdrawiam serdecznie!
ja jestem za otwrtą na salon! sama tak mam i nie zamienilabym tego na inną opcję .. dzienne zycie rodziny toczy sie wlasnie w tym miejscu :)
OdpowiedzUsuńIza, kiedyś zwolenników otwierania kuchni na salon było tyle samo co jej przeciwników. Dzisiaj obserwuję, że szala przechyla się na korzyść aneksów kuchennych.
UsuńPozdrawiam :)
Witaj,
OdpowiedzUsuńJa jestem za otwartą kuchnią. Fakt, że wówczas trzeba zwracać większą uwagę na czystość i pozostawione narzędzia kiedy gotujemy:) U mnie się sprawdziło:) Właśnie jestem po tej decyzji i kuchnia się sprawdza:)
Świetnie! Gratuluję!
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wszystko zależy od rozkładu i wielkości mieszkania oraz ilości domowników.
OdpowiedzUsuńOsobiście preferuje otwarte kuchnie, szczególnie w mieszkaniach nie przekraczających 70 metrów.
W dużych, wielopokoleniowych domach nie koniecznie to się sprawdza.
Wtedy lepiej jest mieć kuchnię połączoną na przykład z jadalnią a salon ciut oddzielnie.
Serdecznie pozdrawiam
Bea
xxxxx
Właśnie zastanawiam się nad tym problemem w mieszkaniu, które niedługo odbieram, ale podjęłam decyzję. Burze, rozwalam. Da mi to 40 m2 otwartej przestrzeni i już nie mogę się doczekać:) Co prawda po tym wyburzaniu zabrakło mi ściany na TV, ale dorobię taką na wysokość kanapy, a na niej od strony aneksu zrobię półki na książki.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie na moim blogu!
UsuńBrak ściany, na której można umieścić telewizor to częsty problem występujący w mieszkaniach, w których tworzymy open space. Wymurowanie, o którym wspominasz jest jakimś rozwiązaniem. Ale istnieje także jeszcze jedna opcja, dość drastyczna, zrezygnować z posiadania telewizora w ogóle... :). Tutaj odsyłam do wcześniejszego artykułu pt.:"Bez telewizora da się żyć" http://dobreprojekty-blog.blogspot.com/2012/09/bez-telewizora-da-sie-zyc.html
Pozdrawiam!